fifikse
|
: 27 wrz 2018, 13:04
Re: diabulimia
cześć. wybacz, że nie odpisałam wcześniej. nie zaglądałam tutaj ostatnio. w sumie prawie nie ma tutaj "normalnych" konkretnych postów, oprócz spamu. nie wiem jak długo to u Ciebie trwa i na czym dokładnie problem polega - tzn. wiadomo, że na (bardzo) niewłaściwym sposobie odżywiania .. chodziło mi o to, że tak naprawdę te zaburzenia u każdego mogą być jednak bardzo różne, że to są jednak bardzo różne schematy zachowań itd. piszesz o nadwadze. ja nie mam nadwagi. no wiadomo, że jednak (na pewno) ta waga się waha, bo to przy naprawdę bardzo różnych ... zwyczajach (?) żywieniowych, przy wpadaniu w jakieś skrajności dotyczące jedzenia-niejedzenia, to wręcz niemożliwe by ta waga stała była. bo przecież jak się nic (prawie) nie je przez jakiś tam czas, to waga spada, a gdy się człowiek zaczyna objadać wszystkim co mu wpadnie w ręce, to waga rośnie - to oczywiste przecież. więc ja zakładam, wręcz pewna jestem, że moja waga nie jest stała, ale zmierzam do tego, że to jest jednak raczej zawsze waga prawidłowa - no bo takie tam wahania wagi w granicach kilku kilogramów, czy nawet kilkunastu (choć takie to mi się już chyba nieczęsto zdarzają).. może więc to być czasami tak, że ważę jakoś tam niby w normie, ale że w jakichś tam dolnych lub górnych granicach, ale to nie jest tak, że jestem jakaś przeraźliwie chuda, albo że gruba - no nie, tak to nie mam. ja nawet nie wiem ile ważę w tej chwili dokładnie. staram się raczej nie ważyć zbyt często by nie wpaść w jakieś obsesje na tym punkcie, a właściwie na punkcie wagi to ja obsesji nie mam - w moim przypadku nie chodzi o to, że ja się staram odchudzać czy cos w tym stylu, tu bardziej chodzi o to, że ja nie potrafię tak po prostu NORMALNIE jeść, że nie potrafię się uwolnić od pewnych schematów zachowań, ale o samą moją wagę to mi raczej nie chodzi - mam przecież lustro, nie muszę się bezustannie ważyć, sama widzę kiedy trochę przytyję, kiedy schudnę itd. no ale to nigdy nie jest otyłość, czy znacząca niedowaga - widziałabym to w lustrze, do tego by takie rzeczy dostrzec się ważyć nie trzeba mnie to wszystko jednak martwi głównie z innego powodu - po prostu chodzi mi o zdrowie. u mnie to trwa naprawdę wiele lat, a ja nawet nie bardzo potrafię sobie wyobrazić jak można, jak ja bym miała jeść inaczej. przy cukrzycy wiadomo, że szczególnie właśnie o zdrową dietę by zadbać wypadało, a tutaj ... no właśnie. pewnie rozumiesz do czego zmierzam.. to jest świadomość że sama sobie szkodzę, że się zabijam właściwie.. no ale - kiedyś mi się uda każdy problem pokonać. głęboko w to wierzę. czego i Tobie życzę.
cześć.
wybacz, że nie odpisałam wcześniej. nie zaglądałam tutaj ostatnio. w sumie prawie nie ma tutaj "normalnych" konkretnych postów, oprócz spamu.
nie wiem jak długo to u Ciebie trwa i na czym dokładnie problem polega - tzn. wiadomo, że na (bardzo) niewłaściwym sposobie odżywiania .. chodziło mi o to, że tak naprawdę te zaburzenia u każdego mogą być jednak bardzo różne, że to są jednak bardzo różne schematy zachowań itd.
piszesz o nadwadze. ja nie mam nadwagi. no wiadomo, że jednak (na pewno) ta waga się waha, bo to przy naprawdę bardzo różnych ... zwyczajach (?) żywieniowych, przy wpadaniu w jakieś skrajności dotyczące jedzenia-niejedzenia, to wręcz niemożliwe by ta waga stała była. bo przecież jak się nic (prawie) nie je przez jakiś tam czas, to waga spada, a gdy się człowiek zaczyna objadać wszystkim co mu wpadnie w ręce, to waga rośnie - to oczywiste przecież. więc ja zakładam, wręcz pewna jestem, że moja waga nie jest stała, ale zmierzam do tego, że to jest jednak raczej zawsze waga prawidłowa - no bo takie tam wahania wagi w granicach kilku kilogramów, czy nawet kilkunastu (choć takie to mi się już chyba nieczęsto zdarzają).. może więc to być czasami tak, że ważę jakoś tam niby w normie, ale że w jakichś tam dolnych lub górnych granicach, ale to nie jest tak, że jestem jakaś przeraźliwie chuda, albo że gruba - no nie, tak to nie mam. ja nawet nie wiem ile ważę w tej chwili dokładnie. staram się raczej nie ważyć zbyt często by nie wpaść w jakieś obsesje na tym punkcie, a właściwie na punkcie wagi to ja obsesji nie mam - w moim przypadku nie chodzi o to, że ja się staram odchudzać czy cos w tym stylu, tu bardziej chodzi o to, że ja nie potrafię tak po prostu NORMALNIE jeść, że nie potrafię się uwolnić od pewnych schematów zachowań, ale o samą moją wagę to mi raczej nie chodzi - mam przecież lustro, nie muszę się bezustannie ważyć, sama widzę kiedy trochę przytyję, kiedy schudnę itd. no ale to nigdy nie jest otyłość, czy znacząca niedowaga - widziałabym to w lustrze, do tego by takie rzeczy dostrzec się ważyć nie trzeba ;)
mnie to wszystko jednak martwi głównie z innego powodu - po prostu chodzi mi o zdrowie. u mnie to trwa naprawdę wiele lat, a ja nawet nie bardzo potrafię sobie wyobrazić jak można, jak ja bym miała jeść inaczej. przy cukrzycy wiadomo, że szczególnie właśnie o zdrową dietę by zadbać wypadało, a tutaj ... no właśnie. pewnie rozumiesz do czego zmierzam.. to jest świadomość że sama sobie szkodzę, że się zabijam właściwie..
no ale - kiedyś mi się uda każdy problem pokonać. głęboko w to wierzę. czego i Tobie życzę.
|